POZNAJ NAS LEPIEJ

That's the resin why

Biżuteria z drewna Kraków

INFORMACJE

MENU

31 października 2019

Jest naprawdę sielankowo…

 

Twój każdy dzień zaczyna się od pysznej kawy w przytulnej pracowni, smacznego śniadania w zaciszu domowym (bo przecież czeka Cię dziś lekka papierkowa robota i szybkie ogarnięcie sociali na najbliższy tydzień) lub ulubionej herbaty na mieście z idealną klientką, która zamawia u Ciebie już kolejną serię produktów, zawsze płaci terminowo nie negocjując ceny i niezmiennie jest zachwycona współpracą. Każdy poranek relacjonujesz na Instagramie, żeby wzmocnić markę osobistą, a poza tym byłoby po prostu szkoda nie pochwalić się takim rozpoczęciem dnia.

Klienci codziennie walą do Ciebie drzwiami i oknami, więc możesz sobie pozwolić na przesiew i wykonywanie tylko tych projektów, które złapały Cię za serce i tylko takich, które znacznie zasilą firmowy budżet. Oprócz tego mając własną działalność realizujesz swoje pomysły spełniając się przy tym zawodowo.

Mając elastyczny czas pracy z ochotą planujesz podróże i spełniasz marzenia, bo po to

właśnie porzuciłaś/łeś etat!

Z pasją, oddaniem i sercem wykonujesz swoją pracę, która przecież, tak naprawdę,

pracą nie jest bo: „kto kocha to co robi, ten nigdy nie pracuje”.

 

Wait… What?!

 

Uwaga! Zanim przejdziemy do kolejnej części uprzedzamy, że piszemy z własnej perspektywy oraz z przymrużeniem oka. Piszemy na przykładzie rękodzieła, ale ponieważ otaczają nas w większości ludzie posiadający własne mikro firmy, to inspiracją były różne problemy i różne działalności. I nie martwcie się o nas – jest dobrze, nawet jeśli nie zawsze tak sielankowo jak we wstępie :)

Ponad tydzień temu na facebookowym profilu przeprowadziliśmy ankietę. Może nie miażdżącą, ale sporą przewagą zwyciężyła opinia, że ciemna strona rękodzieła istnieje i ma się na tyle dobrze, że potrafi skutecznie zniechęcić zarówno przedsiębiorców jak i klientów. Dlaczego? No to zacznijmy wymieniać…

 

Cena i konkurencja, czyli trudne tematy, które wracają jak bumerang

 

Nie wiemy czy kojarzycie popularnego mema z ołówkowym rysunkiem konia. Połowa konia jest fotorealistyczna (światłocienie, piękna, pewna kreska – rysunek idealny). Druga połowa dorysowana ręką dziecka. Urocza, ale raczej niezgodna z zamówieniem. Podpis: „Kiedy klient pyta, czy da się taniej”.  Znacie to? Klient nie chce zaakceptować ceny, więc siadacie z notesem, excelem, kalkulatorem, dużą dozą zapału i wykorzystując te wszystkie dostępne narzędzia zabieracie się do ponownego liczenia. I tutaj pytanie. Co wliczacie w koszt produktu?

Powiemy Wam co wliczamy my. Poza podstawą, czyli kosztem materiałów i robocizną (ilość godzin spędzonych na wykonaniu produktu) musimy wziąć pod uwagę też wszystkie koszty prowadzenia działalności: podatki, maszyny, materiały, wynajem lokalu, media, koszty strony internetowej, marketingu, czas obsługi sklepu internetowego i social mediów, księgowość, transporty i wiele, wiele innych. Dlaczego musimy wliczyć to wszystko? Bo chcemy żeby nasza firma przetrwała, a jedynym na to sposobem jest znać swoje liczby :
Ostateczne wyliczenia mówią Wam, że możecie zejść z ceny jeszcze o 5%. Poniżej tej kwoty Wasza praca przestaje mieć sens. Klient grzecznie odpisuje, że to za drogo lub, co gorsza, nie odpisuje wcale. Zostajecie na lodzie, jesteście wściekli z powodu zmarnowanego czasu i znowu się zastanawiacie czy nie powinniście jednak się ugiąć… Tracicie humor i zapał do pracy. Prawda jest taka, że zna to każdy, kto kiedykolwiek walczył o klienta. Czy się uginać? Tak, jeśli jesteście w stanie znaleźć i wyliczyć oszczędności, które nie zaszkodzą firmie i jakości produktu. Nie, jeśli wyliczyliście wszystko sumiennie, a poniżej podanej kwoty wychodzicie na zero. Nie da się prowadzić firmy nie zarabiając.

Po czasie dowiadujecie się, że klient znalazł kogoś, kto wykonał produkt o 30% taniej i przez tydzień zastanawiacie się JAK?! Spędza Wam sen z powiek myślenie o tym, dlaczego ktoś jest w stanie aż tak zaniżyć cenę. Spokojnie…  zarówno Wy jak i (mamy nadzieję) Wasi klienci musicie zrozumieć, że każde przedsiębiorstwo ma inne koszty prowadzenia działalności i różnice w cenach będą występować zawsze. Jest to zupełnie normalne i logiczne. Dlaczego? Wy musicie zapłacić za wynajem lokalu, a konkurencyjna firma mieści się w garażu (zazdro J). Wy prowadzicie i opłacacie stronę internetową i sklep, a konkurencja działa tylko na facebooku – może mają mniej klientów, ale i niższe koszty. Wy macie zarejestrowaną działalność (mnóstwo dodatkowych kosztów), oni prowadzą nierejestrowaną działalność (legalnie lub nie) i tutaj znowu – mają niższy przychód, ale i mniej kosztów. Wy pakujcie produkty w firmowe, brandowane pudełka, oni w folię bąbelkową. Na tej samej zasadzie ktoś może mieć z kolei dużo wyższe ceny niż Wy i wtedy zamiast na niego psioczyć, że oszukuje klientów, to zastanówcie się nad tym, że wszystko działa w dwie strony.

Nie usprawiedliwiamy ani zawyżania ani (przede wszystkim) zaniżania cen rynkowych, ale wahania będą występować zawsze. Ważne żeby znaleźć coś co nasz wyróżnia i klienta, który właśnie za to chce zapłacić. Pozostaje jeszcze szeroko rozumiana kwestia jakości usługi, ale powiedzmy, że jest to sprawa subiektywna i nie będziemy wchodzić w te tematy.Nie negujemy niczego, bo każdy sposób prowadzenia interesu jest dobry, jeśli działa. Tamten stracony klient po prostu nie był Wasz. Czasami warto się zastanowić czy trafiacie do odpowiednich ludzi, ale to temat na inny artykuł.

 

Mit rękodzielniczy

 

Tutaj będzie krótko. Od dłuższego czasu mamy wrażenie, że rękodzieło w Polsce nadal kojarzy się z dziergającą w fotelu bujanym babuleńką (pozdrawiamy wszystkie dziergające babcie). Albo z dorabiającą do budżetu domowego gospodynią, która co jakiś czas wykona na szydełku przepiękną serwetę i być może sprzeda ją za konkretną kwotę. Jeśli się nie uda, to da ją komuś w prezencie i wszyscy będą zadowoleni. Czy to zła forma rękodzieła? Absolutnie nie. Podziwiamy wszystkie talenty, realizowanie każdej pasji i wszystkie formy aktywności artystycznej.
Ale… znowu trzeba zrozumieć rozpiętość tematu jakim jest rękodzieło/rzemiosło.
Mieliśmy pisać na naszym przykładzie. Wykonanie produktu zaczyna się u nas od projektu: autorskiego i całkowicie unikatowego. Później zaczyna być pod górkę :) Od projektu do gotowego produktu w sklepie musimy:

 

- przygotować drewno lub inny materiał oraz formę

- zmieszać i wylać żywicę w odpowiednich proporcjach i odpowiednich warunkach

- zaczekać na usieciowanie żywicy, w przypadku większych projektów doglądać i pilnować procesu

- przejść przez wieloetapowy proces obróbki (szlifowanie różnymi gradacjami papieru ściernego, długie polerowanie do osiągnięcia satysfakcjonującego efektu)

- fotografowanie i obróbka zdjęć, napisanie opisu, wrzucenie produktu do sklepu i promocja

 

To wszystko wiąże się z pracą w pyle i brudzie, zdartymi paznokciami, ogromnymi pokładami cierpliwości i dużym zapasem czasu. W większych przedsiębiorstwach część tych prac jest delegowana, my jednak łączymy pracę sekretarki, księgowego, projektanta, rzemieślnika, fotografa, grafika i speca od social mediów w dwóch osobach.  Czy warto? Jak najbardziej ale… no właśnie. I tutaj ten powracający jak bumerang temat ceny. Kiedy na to wszystko usłyszysz od potencjalnego klienta, który nie ma pojęcia na czym polega Twoja praca, że cena jest z kosmosu (bywało i tak), to opadają Ci nie tylko ręce, masz ochotę rzucić wszystkim i wrócić na etat.

 

Klienci

 

Żeby nie było! Zdecydowana większość naszych klientów jest naprawdę cudowna i oprócz dochodu, daje nam to, co najważniejsze, motywację do działania, dumę z tego co robimy i napęd na cztery koła. Ale jeśli macie swoją działalność, na pewno znacie też ciemną stronę, a to o niej mieliśmy dziś pisać :)

Ile razy poświęciliście na rozmowę, projekt, negocjacje kilka godzin czy dni, a klient zniknął bez słowa wyjaśnienia czy przysłowiowego słowa „dziękuję”? Ile razy okazało się, że podkradła go konkurencja i wykorzystując Waszą pracę, Wasz projekt i zaproponowane przez Was rozwiązania zbiła cenę o konkretną sumę, a klient jakoś nie miał oporów i wyrzutów sumienia z tego powodu?
Ile razy straciliście kontakt z inwestorem już w trakcie wykonywania pracy? Ile razy po wykonaniu usługi na zamówienie klient zwlekał z zapłatą lub finalnie nie zapłacił wcale i zapadł się pod ziemię? Ile razy trafiliście w Internecie na swoje własne zdjęcia lub skopiowane prace?

Są też sprawy prozaiczne… zajmowanie Wam wielu minut czy godzin, mimo że kilkukrotnie tłumaczycie, że informacje, o które ktoś pyta znajdują się w wysłanym mailu, na stronie (podsyłacie konkretny link) lub w SMSie. Telefony w niedzielę o 22.00. Nachalne prośby o zejście z ceny/ oddanie za darmo #mamchoromcurkę lub po prostu rażący brak kultury.

Jeśli Was to nie dotyczy, gratulacje! Jeśli jednak temat nie jest Wam obcy… to mamy kilka porad.

Pamiętajcie o zaliczkach, wstępna wycena i zarys projektu nie powinny nic kosztować. Jeśli jednak klient wymaga od Was przygotowanych w programie graficznym pięciu projektów do wyboru, doliczcie za to odpowiednią sumę i pobierzcie zaliczkę w odpowiednim czasie.
W przypadku większych przedsięwzięć umawiajcie się na rozliczenia poszczególnych etapów prac.
Pamiętajcie o tym, że towar personalizowany i każdy inny wykonany na zamówienie nie podlega zwrotowi! Nakładajcie na swoje fotografie znaki wodne lub zabezpieczajcie je w inny sposób.  Nawet jeśli dokonujecie ustaleń telefonicznie, później warto potwierdzić wszystko mailowo. Nie wiadomo kiedy przyda się Wam zapis rozmowy z inwestorem. Nie obrażajcie się na klienta, kiedy pyta o pieniądze. Czasem warto grzecznie opowiedzieć co składa się na cenę produktu mimo że nikt nie każe Wam się z tego tłumaczyć. Nie wstydźcie się swoich cen (#piszpriv), bo to zapłata za Waszą cieżką pracę. Jeśli klient chce żebyście pracowali za stawkę 4 zł za godzinę - odmawiajcie! Ceńcie swój talent i czas. 

A jeśli zdarzy Wam się popełnić błąd, nie kłóćcie się o pieniądze. Jeden niezadowolony klient zrobi wokół Waszej firmy więcej szumu niż dwudziestu zadowolonych. Zwróćcie pieniądze lub zaproponujcie inny rodzaj zadośćuczynienia.

I pamiętajcie: to klienci są Waszym środkiem do życia. W miarę możliwości bądźcie cierpliwi i uśmiechnięci, bo to nic nie kosztuje, a zdecydowana większość z nich odwdzięczy Wam się tym samym :)

 

(Nie)uczciwa konkurencja

Zaniżanie cen, plagiatorzy, kopiści, publiczne negowanie Waszych cen czy metod, złośliwe komentarze, podbieranie klientów, nieprawdziwe negatywne opinie, pomówienia.

Z innej beczki: psucie opinii o rękodzielnikach przez byle jakie wykonania, nieumiejętność rozmowy z klientem czy nie dotrzymywanie terminów.

A konkurencja naprawdę może sobie pomagać! Zarówno z rozmysłem jak i zupełnie nieświadomie. Konkurencja jest ważnym elementem Waszej działalności, dlatego dbajcie o nią prawie tak jak o klienta. Wybierzcie się na targi, poznajcie ludzi, którzy jakby nie było, dzielą Waszą pasję. Wymieńcie się opiniami, radami. Szanujcie swoją pracę. Z drugiej strony chrońcie się przed plagiatami, kradzieżą fotografii i dotrzymujcie terminów.

 

W końcu wszystkim nam chodzi o to samo. O docenianie naszej pracy i zmianę opinii o rękodziele. W przyjazny sposób edukujmy swoich odbiorców i czasem pozwólmy, żeby to oni edukowali nas ;) Cierpliwie odpowiadajmy na pytania, szanując własny czas i pracę, a może za jakiś czas każdy z nas dojdzie do sielankowego stanu rzeczy z pierwszego akapitu :)

 

 

 

 

 

CIEMNA STRONA RĘKODZIEŁA

RESIN LAB. Biżuteria z drewna i żywicy Kraków